czwartek, 19 września 2013

Powrót Ligi Mistrzów część druga – świetny Messi, dramatyczny mecz Borussii oraz niespodzianka w Londynie.



Po wielkich emocjach i bardzo dużej liczbie goli w meczach rozgrywanych we wtorek kibice mieli nadzieje na powtórkę z rozrywki dzień później. Najciekawiej zapowiadała się z pewnością konfrontacja Napoli z BVB i powodem tego nie była bynajmniej obecność dwójki Polaków na placu gry. Był to mecz, który śmiało mogliśmy typować jako wydarzenie kolejki. Ciekawie miało być również na Camp Nou.
A jak było naprawdę ? - Podsumowanie drugiego dnia czas zacząć.





 Wydarzenie dnia:
Higuain wyprowadza Napoli na prowadzenie.

Wydarzeniem dnia wybrałem zwycięstwo Napoli nad Borussią Dortmund 2-1. Gracze z Włoch zagrali przekonująco potwierdzając świetną dyspozycję. Piłkarze Beniteza wygrywają póki co wszystkie mecze i nie ma dla nich znaczenia w jakich rozgrywkach biorą udział. Do tej pory to samo o sobie mogli powiedzieć piłkarze z Dortmundu. Jednak to oni wczorajszego wieczora zeszli z murawy pokonani. Mecz na początku był bardzo wyrównany, ale wszystko posypało się po bramce Gonzalo Higuaina. Wyrzucenie trenera Kloppa, kontuzja Hummelsa i bezmyślna czerwona kartka Weidenfellera – z tymi problemami musiała sobie poradzić drużyna vice-mistrza Niemiec schodząc na przerwę. Jak się okazało z takiej sytuacji Borussia wyjść nie potrafiła. W 67 minucie kapitalnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Lorenzo Insigne i praktycznie przesądził o triumfie włoskiej ekipy. W końcówce Borussia zaczęła przejmować inicjatywę co udokumentowała w 87 minucie meczu, kiedy to niefortunną interwencją popisał się Zuniga strzelając bramkę samobójczą.
Napoli dało wyraźny sygnał, że to klub pełen potencjału, ale już dojrzały. Drużyna Beniteza będzie na pewno liczyła się w końcowym rozrachunku grupy F. A Borussia przy zwycięstwie Arsenalu zaczyna od poważnego falstartu. Okazja do rehabilitacji 1 października w meczu u siebie z Marsylią.

Niespodzianka dnia:

Szwajcarzy mają patent na zespoły z Premiership.

Wybór mógł być tylko jeden. Porażka Chelsea w domowym meczu z FC Basel. Przed meczem chyba nikt nie byłby wstanie postawić na taki obrót spraw. Chelsea z nową młodą generacją i starym(nowym) trenerem – Jose Mourinho miała dobrze wejść w nowy sezon rozgrywek. Wyszła totalna klapa. Chelsea na początku tego sezonu nie przekonuję, ale dziś nikt innego scenariusza niż zwycięstwo nie brał pod uwagę. Zaczęło się według planów. Ataki Chelsea uwieńczone golem jak zawsze skutecznego w rozgrywkach europejskich Oscara. Druga połowa to obraz drużyny przeciwnej do tego z czego słynęły drużyny The Special One. Mourinho zawsze dużą wagę kładł na umiejętność szanowania wyniku i bronienia go grając spokojnie i wyprowadzając zabójcze kontry. Tymczasem szok na Stamford Bridge zaczął się w 71 minucie, gdy Mohamed Sallah wpisał się na listę strzelców. Taktyka musiała ulec zmianie i to Chelsea musiała ruszyć do ataku. Tak też się stało, ale wtedy Marco Streller w 81 minucie dał zwycięstwo drużynie gości. Sensacja stała się faktem. Drużyna Basel pokazała, że umie grać z Anglikami. Postawa gospodarzy pokazuję natomiast, że Chelsea to w tej chwili drużyna w budowie i raczej nie gotowa do walki o najwyższe laury... Pytanie tylko, czy taki obrót spraw wytrzyma Abramowicz... Następna odsłona walki w grupie E to pierwszy października i mecze:

Basel – Shalke
Steua – Chelsea

na pewno wiele emocji w tej grupie wciąż przed nami.


Gracz dnia:
Dla Leo Messiego ta pozycja to jak rzut karny.

Graczem dnia zostaję oczywiście Leo Messi. Wielki pokaz klasy i wspaniała odpowiedź na wtorkowy występ Cristiano Ronaldo. Rywalizacja tych dwóch graczy to naprawdę coś niesamowitego, a kolejne rekordy pojawiają się na horyzoncie... Messi wczoraj zagrał świetnie a jeszcze widać było rezerwę. Barcelona mimo obecności Neymara to wciąż Messi. Wczoraj było to bardzo dobrze widać. Zespół gra pod niego co nie do końca jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ w meczach o tak dużą stawkę jak rok temu z Bayernem ewentualny brak Argentyńczyka może mieć poważne konsekwencje. Uważam, że Leo powinien grać mniej niż rok temu a jego siły lepiej rozkładane.
Wracając do samego bohatera środy:
Czekamy na kolejny wielki mecz i wspaniały pojedynek z Cristiano !

Rozczarowanie dnia:

Antybohater dnia - Roman Weidenfeller.

Drugi dzień z rzędu rozczarowanie dnia to sytuacja związana z bramkarzem, ale tym razem nie chodzi o kontuzję. Rozczarowaniem środy zostaje Roman Weidenfeller, który fatalną interwencją na przedpolu zaprzepaścił szansę Borussii na korzystny wynik. Uważam, że w 11 na 11 BVB wcale nie stałoby na straconej pozycji. Natomiast zupełnie nieodpowiedzialne zachowanie bramkarza Borussii w mojej opinii totalnie podcięło skrzydła drużynie z Niemiec i odegrało kluczowe znaczenie w jej porażce.










Pierwsza kolejka dobiegła końca. Emocji było sporo a poziom jak na Ligę Mistrzów przystało był bardzo wysoki. Czekamy na kolejną kolejkę, która odbędzie się w dniach 1-2 października i zapowiada się równie interesująco.
Na relację z niej zapraszam już teraz.
Czekamy na kolejna dawkę pięknego footballu !

środa, 18 września 2013

Powrót Ligi Mistrzów część pierwsza – grad bramek, dużo emocji i brak niespodzianek.


Tradycyjnie o 20,45 zaczęło się... Kilka miesięcy czekania i znów zaczął się wyścig o tytuł najlepszej drużyny Europy. Niestety znów bez polskiego klubu, ale w tym temacie zostało już wiele powiedziane. Wróćmy do wydarzeń z wtorkowego wieczoru. Pierwsza kolejka bez typowych „hitów”, ale za to z kilkoma ciekawie zapowiadającymi się starciami jak Galatasaray – Real, czy Manchester United – Bayer Leverkusen. Jednak w każdym z dzisiejszych meczów faworyt był zdecydowany i w prawie każdym przypadku obyło się bez niespodzianek.

Po każdym dniu z Ligą Mistrzów będe przygotowywał krótkie podsumowanie na które już dziś zapraszam !


Wydarzenie Dnia: Demolka w Stambule
Isco, Ronaldo, Benzema - pogromcy Galatasaray

Wydarzeniem dnia był z pewnością najciekawiej zapowiadający się mecz dnia wczorajszego. Powodów było kilka już przed samym spotkaniem.
Realowi zawsze ciężko grało się w Turcji a Galatasaray to zespół znany z wielkich meczy przed własną publicznością. Kolejnym powodem mógł być powrót do pierwszego składu Ikera Casillasa, czy pierwszy mecz w Europie Garetha Bale'a po transferze do Madrytu. Takich smaczków było wiele a sam mecz nie zawiódł oczekiwań.
Pierwsza połowa to przede wszystkim ataki Galaty, kontuzja Casillasa i bramka nie zawodnego dotychczas w barwach Realu Isco.
Jeżeli pierwsza połowa była szalona to co możemy powiedzieć o drugiej ?
Druga część meczu to całkowite ośmieszenie gospodarzy spotkania. Bardzo dobry zespół z początku meczu zmienił się po przerwie nie do poznania. Galatasaray grał fatalnie a o grze obrony lepiej nic nie mówić bo praktycznie każda akcja Realu kończyła się bramką, a każdy kolejny gol jeszcze bardziej podłamywał piłkarzy z Turcji.
Real nie grając wielkiego meczu zdemolował ostatecznie Turków 6-1 dając jasny sygnał wszystkim, że trzeba brać go poważnie pod uwagę do końcowego triumfu. Hat-trick Ronaldo, kolejny gol Isco, dwa trafienia Benzemy i wreszcie bardzo udane wejście Bale'a to wszystko potwierdza, że w zespole tkwi ogromny potencjał a potrzeba jedynie stabilizacji.

Niespodzianka Dnia:

Paul Pogba tym razem nie pomógł. Juve tylko remisuje w Dani.

Tutaj wybór był jasny. Niespodzianka dnia to z pewnością remis Kopenhagi z Juventusem. Mimo sporej przewagi mistrzów Włoch to gospodarze wyszli na prowadzenie w 15 minucie meczu. Zamieszanie w polu karnym wykorzystał Jorgensen. Mimo kolejnych stuprocentowych szans Juventus nie mógł długo wyrównać. Okazję marnowali między innymi Pogba czy Chiellini. W końcu w 54 minucie do wyrównania doprowadził Quagliarella. Seryjnie marnowane okazję i duży pech powoduje, że już na starcie Stara Dama komplikuję sobie życie. Kolejny mecz Juventus zagra z Galatasaray i tutaj nie będzie już miejsca na wpadkę.

Gracz Dnia:
CR7 graczem pierwszego dnia Ligi Mistrzów !

Tutaj wybór był najtrudniejszy. Cristiano Ronaldo, Rooney, Thiago Motta czy David Alaba. Każdy z tych zawodników to inna pozycja na boisku. Każdy zagrał wczoraj wielki mecz, ale wybór pada na Cristiano. Trudno nie wybrać piłkarza, który zdobywa 3 gole w tym jednego ośmieszając kompletnie całą obronę przeciwnika, dokłada do tego asystę a i tak można odnieść wrażenie, że nie gra na 100 % swoich możliwości...
Jednak cała czwórka zasługuję z pewnością na wielkie słowa uznania – dzięki takim graczom kochamy football !

Rozczarowanie Dnia:

Dramat Ikera Casillasa - rozczarowaniem dnia pierwszego.
Z pewnością kontuzja Ikera Casillasa. Każdy kibic piłkarski żył ostatnio rywalizacją między Casillasem a Lopezem. Po ostatnich wielkich występach Diego Lopeza dziś miała być odpowiedź Ikera. Miała być, ponieważ po 15 minutach i nie szczęśliwym zderzeniu z Ramosem, kapitan Realu Madryt opuścił plac gry. Nie wiadomo jeszcze ile potrwa powrót do pełnej sprawności, ale wygląda na to, że na rozstrzygnięcie najsłynniejszej rywalizacji bramkarzy w ostatnich miesięcach przyjdzie nam znowu czekać...

 A już dziś kolejne emocję - wszystkich zapraszam na relację z dnia drugiego !

wtorek, 3 września 2013

Bale, Neymar, Cavani, Özil – czyli podsumowanie piłkarskich transferów 2013 !

Za nami letnie okienko transferowe. Jak co roku gorąco było do ostatnich minut a menadżerowie klubów nie próżnowali. Kto został królem polowania w tym roku, kto zbudował najciekawszą ekipę – o tym dzisiaj.

Gareth Bale – transfer roku.

Transfer lata - Gareth Bale w białej koszulce Królewskich.

Bez wątpienia transferem lata został Gareth Bale. Walijczyk przeniósł się do Realu Madryt za prawdopodobnie 91 milionów Euro, chociaż niektóre źródła mówią też o 100 milionach i nowym rekordzie transferowym. Jedno jest pewne Real dokonał kolejnego galaktycznego transferu a na skrzydłowym będzie ciążyła wielka presja. Na niekorzyść Walijczyka przemawiają też statystki Brytyjskich piłkarzy w barwach Realu – jednak sam zainteresowany się tym nie zraża. Bale od dawna deklarował sympatię do Królewskich i największej gwiazdy Blancos – Cristiano Ronaldo.
Transfer skrzydłowego z Londynu to już tradycyjnie genialne marketingowe posunięcie Florentino Peraza. Przez całe okienko transfer ten był na pierwszych stronach gazet i serwisów sportowych a Perez wycisnął pod względem marketingowym absolutne maksimum. Ciągłe przeciąganie i niepewność spowodowała, że nikt już nie pamiętał o wielkim rywalu Barcelonie i ich transferze Neymara – cały piłkarski świat mówił tylko o Bale'u. Ale jak wiemy marketing to nie wszystko i Gareth już niedługo będzie musiał udźwignąć wielki ciężar i sprawić, że będzie wart każdego centa z tych 91 milionów.
Podsumowując ten transfer trzeba zaznaczyć też jego konsekwencje jaką nie wątpliwie jest odejście Mesuta Özila. Uważam, że Real odczuje brak niemieckiego rozgrywającego bardzo szybko... Isco to rewelacyjny gracz, ale sezon jest długi i brak Mesuta będzie się dało na pewno zauważyć...

AS Monaco – król polowania.

Radamel Falcao - symbol nowej ery w AS Monaco.
 Z pewnością królem polowania zostało AS Monaco. Klub z księstwa dokonał wielu głośnych transferów. Do klubu dołączyli tacy gracze jak Radamel Falcao, James Rodriguez, Jao Moutinho, Eric Abidal czy Geoffrey Kondogbia. Ciekawe wzmocnienia, które powinny zagwarantować beniaminkowi Ligue 1 walkę o czołowe lokaty. W drugiej części okienka Monaco trochę spuściło z tonu co spowodowało nałożenie na piłkarzy z księstwa te same podatki, które muszą płacić piłkarze z reszty Francji. Jednak ogólnie uważam, że drużyna Ranieriego może postraszyć PSG a to tylko lepiej dla nas kibiców.

Efekt domina.

Mesut Özil - największa ofiara transferowego domino.

Pewnym było, że tak wielkie transfery jak sprowadzenie Garetha Bale'a do Realu, czy Edinsona Cavaniego do PSG spowoduję transferową lawinę. Footbolowa rzeczywistość niczym nas nie zaskoczyła i tak do Napoli za pieniądze po Urugwajczyku zameldował się cały zaciąg z Madrytu: Gonzalo Higuain, Jose Callejon i Raul Albiol. Rafa Benitez ściągnął też swojego dobrego znajomego z Liverpoolu Jose Manuela Reine.
Koguty z Londynu pieniądze za Bale'a zainwestowali natomiast w Erica Lamele, Roberto Soldado czy Christiana Eriksena.
Przeludnienie w Realu Madryt wykorzystał Arsenal a ofiarą padł Mesut Özil, natomiast przyjście Neymara spowodowało odejście do Atletico Davida Villi.

Moja jedenastka najlepszych transferów lata 2013.

Na koniec jedenastka złożona z piłkarzy, którą ułożyłem z według mnie najlepszych transferów lata 2013. Zapraszam do komentowania !

 Ławka rezerwowych:

Samuel Eto'o (Chelsea FC)
Radamel Falcao (AS Monaco)
Christian Eriksen (Tottenham)
Marouane Fellaini (Manchester United)
Kolo Toure (FC Liverpool)
Eric Abidal (AS Monaco)
Simon Minoglet (FC Liverpool)

sobota, 24 sierpnia 2013

Powrót legendy – Raul znów czarował na Santiago Bernabeu.


Powrót Legendy !
Czwartkowego wieczora byliśmy świadkami kolejnej edycji towarzyskiego turnieju o Trofeo Santiago Bernabeu. Gospodarze na tegoroczny mecz zaprosili mistrza Kataru, zespół Al-Sadd. Wybór rywala zapewne mógłby dziwić, gdyby nie obecność w kadrze gości legendy Los Blancos – Raula Gonzaleza. El Siete odszedł w 2010 roku z Realu bez godnego pożegnania i właśnie ten mecz miał być hołdem dla byłego kapitana i rzeczywiście był !

Godne pożegnanie fanów na Bernabeu.

Symboliczne przekazanie opaski.
Wieczór przebiegał według określonego scenariusza. Raul wyszedł na pierwszą połowę jako kapitan Realu Madryt i zagrał z numerem 7. Przed spotkaniem pozował do zdjęć z trofeami, które zdobył w barwach hiszpańskiego giganta a na trybunach można było widzieć ułożony przez kibiców napis „Raul”. Klub wynagrodził mu odejście „tylnymi drzwiami” przed sezonem 2010/2011 a kibice spisali się fantastycznie. 
Z wielkim szacunkiem wobec Raula obnosili się także obecni gracze. W przerwie meczu nastąpiło przekazanie koszulki z numerem 7 Cristiano Ronaldo oraz opaski kapitańskiej Ikerowi Casillasowi. A jak na boisku zaprezentował się El Siete ?

Raul wciąż wielkim graczem.

Wczorajszym golem Raul udowodnił swój strzelecki instynkt.
Raul to wciąż wielka klasa. Po zawodniku nie było kompletnie widać upływu lat, ani braku zgrania z drużyną i to nawet patrząc przez pryzmat spotkania towarzyskiego. El Siete często wychodził na pozycję kilka razy był bliski strzelenia bramki a sztuka ta udała mu się ostatecznie w 23 minucie kiedy wyprowadził Real na prowadzenie. Później kapitan trafił jeszcze w słupek a ze swoich 45 minut w barwach Królewskich może być naprawdę zadowolony. Mimo, że to tylko mecz towarzyski z pewnością pokazał się lepiej niż Benzema czy Morata. W drugiej połowie grając dla Al-Sadd już trochę zgasł, ale i cała drużyna praktycznie nie istniała, a mimo to El Siete pokazał kilka przebłysków. Uważam, że Raul w wieku 36 lat to wciąż piłkarz z dużą jakością i nawet w tak wielkim klubie jak Real dawałby sobie spokojnie rade.

Jese ma potencjał, żeby w przyszłości
być nową legendą Los Blancos.




Co do samego meczu był widowiskiem raczej przeciętnym i jednostronnym. Real pewnie pokonał rywali 5-0 i zdobył Trofeo Santiago Bernabeu, a bramki strzelali bohater dzisiejszego artykułu – Raul, oraz Isco, Benzema i dwukrotnie Jese Rodriguez. Szczególnie ten ostatni pokazał się z dobrej strony i udowodnił swój wielki talent.






Czwartkowy wieczór na Bernabeu pokazał, że wielkie legendy powinny mieć wielkie pożegnanie. Sam bohater wieczoru pokazał kunszt piłkarski, a publiczność pokazała jak bardzo kocha swojego kapitana. Wielka szkoda, że w obecnej piłce mamy coraz mniej takich żywych legend. Miejm nadzieję, że to się zmieni a piłkarze będą bardziej przywiązani do swoich klubów.
Natomiast Raulowi dziękujemy za lata kariery i wiele emocji.

środa, 21 sierpnia 2013

Decydujące starcie Legii – przed ostatnią rundą eliminacji Ligii Mistrzów.

Jedenasty Metr wraca po wakacyjnej przerwie do świata wielkiej piłki. W poprzedni weekend na boiska wybiegli piłkarze w dwóch najsilniejszych ligach – Anglii i Hiszpanii, a już dziś oczy polskich kibiców będą zwrócone na Bukareszt i pojedynek o Champions League, który z miejscową Steua stoczy Legia Warszawa.
Czy w końcu doczekamy się polskiego klubu w tych elitarnych rozgrywkach ?
Czego możemy spodziewać się po warszawskiej drużynie ?
O tym dzisiaj – zapraszam.

Teraz albo nigdy.

Przed ekipą Legii zadanie trudne, ale na pewno nie te z gatunków nie możliwych do zrealizowania. Wylosowanie Rumunów piłkarze mistrza Polski przyjęli raczej bez większego entuzjazmu, ale tak prawdę mówiąc nie ma już słabych rywali. Legia w drugiej i trzeciej rundzie na pewno nie przekonywała swoją grą. Dużo niedokładności i momenty zrywów, ale też i słabszej gry – te cechy najlepiej opisują występy Warszawiaków. Teraz jednak żarty się skończyły. Mistrz Rumuni to zespół ograny w europejskich pucharach i legioniści będą musieli wznieść się na wyżyny umiejętności, żeby wywieźć do Polski dobry wynik. Gdy UEFA przeprowadzała reformę, po której oddzieliła drużyny mistrzowskie od tych grających w rozgrywkach przez zajęcie dalszego miejsca w rodzimej lidze, w Polsce zapanował entuzjazm i przekonanie, że gdy nie będzie można trafić na zespoły z Anglii, Niemiec, Hiszpanii, Francji czy Włoch to polskie zespoły na stałe zagoszczą w elicie. Rzeczywistość okazała się brutalna, a kolejne lata nie przynosiły nam zespołu w fazie grupowej Champions League. Najbliżej celu była krakowska Wisła w 2011 roku, kiedy do wyeliminowania APOELU Nikozja brakło 3 minut. Los nie będzie już dla nas łaskawszy, Legia stoi przed dużym wyzwaniem, ale też ogromną szansą. - Teraz albo nigdy !

Sytuacja kadrowa.

Brak Bereszyńskiego dużym osłabieniem.
Ogromnym osłabieniem będzie z pewnością brak Bartosza Bereszyńskiego zmagającego się z kontuzją. Młody prawy obrońca był jednym z jaśniejszych punktów Legii Jana Urbana. Mimo braku większych problemów personalnych trener Urban ma na czym myśleć. Defensywa Legii w tym sezonie zachowuje się mało pewnie a w meczu z Rumunami nie będzie miejsca na błędy.
Steua w tym sezonie jeszcze nie przegrała meczu i ma naprawdę dobra passę. Siła zespołu oparta jest na rodzimych zawodnikach. Próżno raczej szukać wielkich nazwisk, czy podstarzałych gwiazd.
Legia musi wycisnąć absolutnie 100 % żeby uzyskać korzystny wynik, tym bardziej, że Rumuni będą mieli za sobą wypełniony po brzegi fanatycznymi kibicami stadion mieszczący 55 tysięcy ludzi.







Podsumowanie i zapowiedź.
Miejmy nadzieję, że charakterystyczna piłka na stałe zagości na Pepsi Arenie.


Nikomu nie trzeba mówić ile polski football czeka na tak spektakularny sukces. Dziś kolejna szansa na przełamanie złej passy i sprawienie niespodzianki wszystkim fanom. W ostatnich latach w Lidze Mistrzów grały drużyny z Węgier, Słowacji, Białorusi czy Cypru a my wciąż czekamy na naszego reprezentanta. Pora skończyć to czekanie i pokazać wielką piłkę. Niech dobrym prognostykiem będzie wczorajsza wygrana Shakhtera Karagandy – Kazachskiego zespołu, który sensacyjnie ograł Celtic Glasgow i jest o krok od piłkarskiego raju. Czas przejść do historii i pokazać, że Polaków też stać na niespodzianki.
Czas na Polski zespół ! Czekamy na wielki mecz i trzymamy kciuki za Legie !

piątek, 9 sierpnia 2013

Istnieje życie po Mourinho – Real z International Champions Cup !

Real zwycięzcą International Champions Cup.
Piłkarskie Lato powoli dobiega końca. Nasłuchując wieści o transferach zbliżamy się do końca presezonu, a kibice szykują się już na ligowe emocję. Jednak wczorajszej nocy w Miami miało miejsce wydarzenie, które troszkę zmieniło piknikowy nastrój. W finale towarzyskiego turnieju International Champions Cup spotkały się drużyny Realu Madryt i Chelsea Londyn. Nie trzeba chyba mówić, że dzięki ostatnim wypowiedzią byłego trenera Królewskich a obecnego the Blues – Jose Mourinho, spotkanie miało dodatkowy smaczek. Media w obu krajach dodatkowo podgrzewały atmosferę co sprawiło, że mecz powoli przestał być postrzegany jako zwykły letni piknik. Mecz stał na dobrym poziomie i na pewno nie zwiódł kibiców. Jednak przejdźmy do samego spotkania.

Nowy” Real kontroluję mecz i pewnie wygrywa.

W wczorajszym finale od początku można było odnieść wrażenie, że to Królewscy kontrolują ten mecz. Widać, że Carlo Ancelotti ma pomysł na Real i spokojnie ten pomysł realizuję. Blancos grali piłką, spokojnie wymieniali się pozycjami w ataku a także straszyli akcjami bocznych obrońców – czego przykładem jest bramka Marcelo. Chelsea zagrała w stylu drużyny prowadzonej przez Mourinho – szybkie ataki zaraz po stracie piłki przez rywala i przejście kilkoma podaniami pod bramkę rywali, co również zaowocowało bramką Ramiresa.
"Mou" z pewnością nie mógł być zadowolony.
Na ostatnie słowa Mourinho, że jest tylko jeden prawdziwy Ronaldo (ten z Brazylii) szybko odpowiedział Cristiano. Najpierw fenomenalnie trafił z rzutu wolnego: http://www.youtube.com/watch?v=H9jW9QRgniY, a w drugiej połowie po świetnym zagraniu Isco ustalił wynik spotkania strzałem głową: http://www.youtube.com/watch?v=nDuBce50CfY. W każdym momencie meczu wydawać się mogło, że Real ma pełną kontrolę nad wydarzeniami na placu gry, jednak na początku drugiej połowy Chelsea zagroziła bramce Królewskich. Świetną sytuację zmarnował m.in Eden Hazard, który przegrał pojedynek sam na sam z nieźle dysponowanym Ikerem Casillasem. Real wygrał pierwsze „trofeum” za kadencji Ancelottiego oraz zamknął usta portugalskiemu szkoleniowcowi w bezpośredniej rywalizacji.

Jak gra Real Ancelottiego – analiza.

No właśnie jak gra Real obecnie ? Tej zagadki chyba jeszcze nikt nie rozszyfrował. Co sparing to inny wariant, aczkolwiek wydaję się, że Carlo przychyla się do grania systemem 4-3-3. Z pivotem, kreatywnym środkiem pola Modrić & Isco i tercetem atakujących Ronaldo, Benzema i Özil. Gra Realu ma polegać na dużej wymienności pozycji w ataku – stąd mogliśmy obserwować Ronaldo na szpicy czy prawej stronie ataku. Pomysłem Ancelottiego jest także utrzymywanie się przy piłce i szybka jej wymiana przed polem karnym przeciwnika. „Nowy” Real ma dominować na boisku od pierwszego gwizdka, a nie czekać na kontry po stratach przeciwnika. Dużą rolę odgrywają też boczni obrońcy, którzy w nowej taktyce często włączają się do gry ofensywnej.
Z meczu na mecz widać większe zgranie i coraz lepszy Real. Królewscy grają ładnie dla oka i przede wszystkim spokojnie wygrywają. Oczywiście letnie turnieje nie są szczególnie ważne, ale warto nadmienić, że Blancos na pewno nie pojechali do USA na wakacje. Rywale z jakimi grają w obecnym presezonie piłkarze vice-mistrza Hiszpanii są naprawdę wymagający i z pewnością na ich tle można stwierdzić, że Real Madryt będzie się liczył w sezonie 2013/2014.

Ancelotti vs Mourinho.

Czy imponujący formą CR7 pociągnie zespół Realu ?
Na pewno za wcześnie, żeby wyciągać jakiekolwiek wnioski, ale jeśli robić to na podstawie tych kilku meczy sparingowych, to trzeba przyznać, że Carlo całkowicie odmienił Real. W krótkim czasie wprowadził całkiem inną filozofię gry. Drużyna grająca dwójką, czasami nawet trójką defensywnych pomocników i licząca na szybkie kontry przeistacza się na naszych oczach w drużynę szanującą piłkę, dynamiczną, charyzmatyczną i wielopłaszczyznową w ataku. Wielu kibiców po odejściu popularnego „Mou” było wręcz załamanych – nie wyobrażało sobie bez niego Realu. Ten mecz zamknął usta tym wszystkim ludziom. Real pokazał, że ma się dobrze, a zmiana trenera wyszła mu na dobre. Królewscy mają obecnie wszystko by osiągnąć sukces: bardzo szeroki i wyrównany skład, młody zespół chociaż z wielkim doświadczeniem, nowego trenera z wizją oraz będącego w wielkiej formie Cristiano Ronaldo. Czy ten potencjał w końcu zostanie wykorzystany i Real sięgnie po upragnioną La Decime ?

Podsumowanie.

Kibice Realu Madryt to z pewnością najbardziej wymagająca publiczność świata. W Madrycie nie wybacza się nawet najmniejszych potknięć. Carlo na pewno o tym wie i wierze, że spokojnie poradzi sobie z presją. Na pewno duży wpływ na spokój w szatni będzie miała też osoba Zinedine'a Zidane'a – ulubieńca publiczności na Santiago Bernabeu. Ancelotti zaczął spokojnie i powoli realizuję swoje założenia. Real ma grać pięknie, przekonująco i skutecznie a przede wszystkim wygrywać tytuły. Mimo małej wagi finałowego spotkania z Chelsea, uważam, że jest życie po Mourinho, nikt nie jest ponad klubem a to jaki potencjał ma Królewski klub zostało pokazane na boisku. Sezon zapowiada się fascynująco.
Liczymy na spektakularne mecze oraz wielką, pasjonującą i trwającą do ostatniej kolejki rywalizację z Barceloną.

poniedziałek, 29 lipca 2013

„Borussiomania” w pełni – czyli skrajne emocje wśród polskich kibiców.

Borussia z Superpucharem Niemiec 2013.
W sobotę byliśmy świadkami rewanżu za finał Ligi Mistrzów. Borussia Dortmund na własnym stadionie ograła Bayern Monachium 4-2 i zgarnęła w pełni zasłużenie Superpuchar Niemiec. Drużyna z Dortmundu zagrała mecz kompletny i obnażyła braki w taktyce drużyny Guardioli. Można wprawdzie tłumaczyć to brakami w monachijskiej drużynie takich graczy jak Neuer czy Riberry, ale nie podważa to fantastycznego spotkania w wykonaniu Borussii. Natomiast zaraz po meczu powróciło zjawisko, które dzieliło polskich kibiców już w poprzednim sezonie. No właśnie o co chodzi w tym sporze ?

Na czym polega „Borussiomania” i dlaczego dzieli kibiców ?

Po sobotnim meczu w mediach aż wrzało. Wszystkie stacje informacyjnie, portale internetowe trąbiły o zwycięstwie drużyny z Dortmundu – oczywiście w co drugim zdaniu podkreślając, że w kadrze drużyny Kloppa jest trzech Polaków...
Wróciły wspomnienia z ostatniego sezonu, gdzie weekendy na portalach poświęconych właśnie piłce były zasypywane newsami o Borussi. Całość nasilała się z każdym występem Dortmundu w Lidze Mistrzów – obiektywnie dodajmy zazwyczaj doskonałym występem. Kulminacją była jednak faza pucharowa. Pierwszy raz mogłem obserwować tak nie profesjonalne zachowanie komentatorów z jednej ze stacji telewizyjnych. Bramka dla przeciwnika oznaczała słabo kamuflowany smutek, natomiast bramka dla BVB święto jakie kibice znają z transmisji z hiszpańskim komentarzem w tle. Coraz częściej można było spotkać określenia „nasza drużyna”, czy „polski zespół”. Problem w tym (niestety), że Borussia Dortmund to NIE jest polski zespół.
Podział kibiców zaznaczał się z każdym kolejnym meczem w Champions League, gdzie kolejni kibice oponentów BVB żalili się na stronnicze komentowanie i opinie ekspertów. Ale skąd ta jednomyślność w tej kwestii polskich mediów ?

Geneza zjawiska.

Po popisie "Lewego" w 1/2 Champions League polskie media oszalały.
W polskiej piłce ostatnio ciężko było o sukcesy drużynowe jak i indywidualne. Poza pojedynczymi przebłyskami jak występy Jerzego Dudka w Liverpoolu kibice nie mieli raczej powodów do dumy. Natomiast gra trójki Polaków na tym poziomie ten długi niebyt kibicom w pewien sposób rekompensuje. Od niepamiętnych czasów wreszcie mamy zawodników stanowiących o sile jednej z najlepszych drużyn świata jaką niewątpliwie jest Borussia Dortmund. Każdy polski kibic był dumny z występu Lewandowskiego w meczu z Realem, nawet jak kibicował drużynie z Madrytu (jak było to w moim przypadku). Wydawało by się, że nie pozostaje nic tylko się cieszyć. Jednak nie wszystko jest takie na jakie wygląda...

Problem i rozwiązanie.

Problem polega na tym, że drużyna Borussi nie zatuszuje obrazu polskiej piłki, która nadal nie jest w najlepszej kondycji – co potwierdzają m.in. mecze reprezentacji. A przesyt informacji w mediach irytuje kibiców innych zespołów (w tym mnie) z Europy i dzieli kibiców. W całym zamieszaniu szkoda na pewno prawdziwych kibiców BVB z Polski, którzy są z drużyną dłużej niż przeciętny polski „kibic” i polskie media.
Rozwiązania póki co nie widać, ponieważ nikt w mediach się do tego nie kwapi. Wydaje się, że nam kibicom innych drużyn i ludziom znużonym ciągłymi treściami o BVB wypada po prostu poczekać do zmiany klubowych barw Roberta Lewandowskiego. Miejmy jednak nadzieję, że sytuacja się unormuje a nie jeszcze nasili. Polakom w drużynie Kloppa, życzę samych sukcesów a drużynie Borussi przynajmniej tak dobrej gry jak w poprzednich sezonach i „normalnych” kibiców.
A jakie jest wasze zdanie o „Borussiomani” ?